Strona główna

Die Orchidee
Paph. armeniacum
Paph. concolor
Paph. herrmannii
Ansellia africana
Chapada Diamantina
Dendrobium cuthbersonii
Phragmipedium kovachii-hybrydy
Sobralie w Wenezueli


 
© Publikacja za zgodą redakcji "Die Orchidee"
Mit der Redaktionsgenehmigung veröffentlicht



Holger Perner
Paphiopedilum armeniacum CHEN et LIU w naturze

Die Orchidee 49(5):[203], 1998
Tłumaczenie: H. Roszkowska
Zdjęcia: H. Perner, G. Kleinhans


To właśnie Paphiopedilum armeniacum było pierwszym chińskim gatunkiem z sekcji Parvisepalum, które zawędrowało na Zachód i wprawiło specjalistów w osłupienie i zachwyt,
Paph. armeniacum zebrane przez miejscowych, fot. H. Perner
Paph. armeniacum zebrane przez miejscowych,
kwiat ma wielkość ok. 9cm
fot. H. Perner
których echa brzmią do dziś. Do końca lat 70-tych dwudziestego wieku mieliśmy do czynienia z kwiatami tylko w kolorach od białego, żółtawego lub zielonkawego do czerwonawo-brązowego i rzadko różowego. Teraz nagle pojawiło się Paphiopedilum o intensywnym złoto-żółtym kolorze i odrobiną czystej czerwieni na staminodium. Perfekcyjny kształt kwiatu i jego duże rozmiary w stosunku do całej rośliny były dotychczas niespotykane. Od razu w tym samym roku Paphiopedilum armeniacum 'Number One Son' otrzymało od Amerykańskiego Towarzystwa AOS nagrodę FCC/AOS (odpowiada ona złotemu medalowi DOG) i był to początek wyróżniania tego gatunku przez różne Towarzystwa najwyższymi tytułami.

Co do wprowadzenia Paphiopedilum armeniacum na rynki zachodnie istnieją rozmaite wersje. BAKER i BAKER [1] podają, że stało się to w roku 1979. Jest to jednak mało prawdopodobne, bowiem roślina została odkryta właśnie w lipcu tegoż, 1979 roku. Dokonał tego A.L.ZHANG w górach Gaoligong, na zachód od Salween w okolicy miasta Bijang i dopiero w roku 1982 została przez profesorów S.C. CHEN oraz F.Y. LIU opisana w Acta Botanica Yunnanica [2]. E. HENNESSY i T.A. HEDGE [5] podają rok 1983, jako rok, w którym Paphiopedilum armeniacum pojawiło się na Zachodzie. Ta data wydaje mi się najbardziej prawdopodobna, chociaż nie jest wykluczone, że ktoś w Stanach Zjednoczonych, kto miał bezpośrednie kontakty z Chinami, sprowadził roślinę już w roku 1979. Jeszcze w 1983 P. CRIBB [3] miał wątpliwości, czy Paph. armeniacum nie jest tylko żółtą odmianą Paph. delenatii GUILL., ponieważ w pierwszym opisie brakowało cech wyraźnie odróżniających oba gatunki. Dopiero w roku 1984 H. KOOPOWITZ i N. HASEGAWA [4] podali cały szereg cech żywego, kwitnącego Paph. armeniacum i potwierdzili tym samym jego odrębność jako gatunku.

Tematem burzliwych dyskusji w wielu publikacjach jest nazwa tego gatunku - armeniacum, co należałoby przetłumaczyć jako "brzoskwiniowy". Kolor brzoskwiniowy zarówno w kulturze zachodniej, jak i w Chinach jest kojarzony z ciepłą, pomarańczową czerwienią. Aby to wyjaśnić, rozmawiałem z prof. LIU z Instytutu Botanicznego w Kunming, która będąc współautorką pierwszego opisu powinna posiadać informacje z pierwszej ręki. W roku 1979 współpracownik Instytutu o nazwisku ZHANG zebrał w zachodnim Yunnan nowe Paphiopedilum. Było ono następnie uprawiane w Kunming i tam zakwitło. Pewien japoński miłośnik orchidei był tam akurat w tym czasie i wykonał zdjęcia. Prof. LIU zależało na czasie, chciała opisać nowy gatunek zanim zrobi to ktoś zagranicą, nawiązała więc kontakt z prof. S.C.CHEN z Beijing (Pekin) i wysłała mu materiał zielnikowy nowej rośliny, nazywając ją "obuwikiem brzoskwiniowo-żółtym". Kolor kwiatu kojarzył jej się z niedojrzałą brzoskwinią. Taka nazwa występuje również w chińskim, oryginalnym opisie [2]. Jednak w diagnozie łacińskiej i w nazwie naukowej skrócono opis koloru i tak powstała nazwa armeniacum. W rzeczywistości ten pierwszy przedstawiciel gatunku był typowy, taki, jak wszystkie inne dotychczas poznane - o kolorze żółtym, a nie czerwono-żółtym.

W Niemczech Paph. armeniacum zostało po raz pierwszy przedstawione w roku 1986 przez G. SCHOSERA [6]. Od roku 1987 uprawiam również i ja rośliny z sekcji Parvisepalum, w tym również Paph. armeniacum i z moich doświadczeń wynika, że ten gatunek jest dużo trudniejszy w uprawie, niż podobne do niego, przynajmniej z liści Paph. micranthum TANG et WANG. Początkowo uprawiałem oba gatunki razem z Paph. concolor (LINDL) PFITZER oraz Paph. bellatulum (RCHB. F) STEIN w warunkach dostosowanych do potrzeb sekcji Brachypetalum, a więc umiarkowanych do ciepłych. Paph. micranrthum rozrastało się wzorowo, nigdy jednak nie zakwitło. Paph. armeniacum również nie kwitło, ale do tego przysparzało dodatkowych zmartwień. Sytuacji nie poprawiła zmiana warunków uprawy na umiarkowane. O. GRUSS napisał we wkładce do Die Orchidee [7], że jeśli ten gatunek ma w warunkach umiarkowanych dużo światła, a w zimie ograniczone nieco podlewanie i lekko obniżoną temperaturę, to rozrasta się i łatwo zakwita. Łatwość uprawy potwierdzały też i inne źródła. Niestety moje rośliny nie umieją czytać i nic o tym nie wiedzą. Jeśli chodzi o Paph. micranthum, to sukcesy zacząłem osiągać w momencie, gdy od listopada do początku stycznia przetrzymałem je razem z Cypripedium w ziemiance, w temperaturach chwilami bliskich zeru, ograniczając podlewanie. Rośliny rozrosły się i bez problemów wytworzyły pąki kwiatowe, mimo że jest tam dosyć ciemno. W styczniu kolekcja Paph. micranthum została przeniesiona w cieplejsze i jaśniejsze miejsce. W przypadku osłabionych, słabo rosnących egzemplarzy Paph. armeniacum podobnie radykalna zmiana warunków nie poprawiła ich kondycji.

F. MARK 1987 [8] podaje, że Paph. armeniacum inicjuje kwitnienie, gdy rośnie na jasnym stanowisku, zimą ma w dzień pełne słońce, a w nocy znaczące ochłodzenie. Wiosną, gdy wzrastają temperatury i wilgotność, rośliny rozpoczynają intensywny wzrost. Jeśli chodzi o występowanie tego gatunku w naturze, to rośnie on litofitycznie w cienistych lasach wzdłuż rzek Liu Jiang oraz Bei Jiang. W dolinach rzek jest ciepło, ale gdy podejdzie się w górę na stanowiska roślin, czuje się wyraźny chłód. Nie byłem pewien, o jakich rzekach pisał MARK, na dostępnych mi chińskich mapach w rejonie północno-zachodniego Yunnan nie znalazłem ich. Być może miał na myśli Nu Jiang (Salween) oraz Lancang Jiang (Mekong). O. GRUSS [7] wymienia te nazwy za F. MARK [8] nie komentując ich. Dodatkowo jako miejsce występowania podaje jeszcze źródła Mekongu, co byłoby raczej wykluczone, bowiem znajdują się one w wysokich górach Tybetu. W pierwszym opisie gatunku znalazła się informacja, że rośliny znaleziono blisko granicy z Birmą, w pobliżu Bijiang, a więc w górach Gaoligong, na zachód od Salween. W [5] relacjonuje się, że gatunek rośnie również w pobliżu Lidjiang (Dayan). Coś podobnego słyszałem też w Yunnan, ale tylko jako plotkę powtarzaną na rynkach kwiatowych, a więc z niezbyt pewnego źródła.

W latach osiemdziesiątych redaktor Orchid Digest J.A. FOWLIE (zmarły w roku 1993) próbował dojść do stanowisk Paph. armeniacum w zachodnim Yunnan, został jednak zatrzymany przez policję, ponieważ teren ten, z powodu bliskości granicy z Birmą, był zamknięty dla cudzoziemców. Tak więc w dalszym ciągu nie było dokładniejszych danych na temat naturalnych stanowisk gatunku.
Paph. armeniacum, fot. H. Perner
Wysoko uniesiony kwiat Paph. armeniacum
fot. H. Perner
W publikacji Orchid [9] wydanej w roku 1993 w Bejing BAKER i BAKER znaleźli informację, że Paph. armeniacum rośnie na wysokości 2 tysięcy metrów. Były tam przytoczone również dane stacji meteorologicznej z miejscowości Baoshan, która leży w pobliżu. Ekstremalne temperatury dochodzą tam do 30 stopni, a minimalne do -4. Temperatury w lecie kształtują się następująco: w dzień 23-240, w nocy 16-170. Temperatury w zimie: 15-160 (w dzień) oraz 0-20 (w nocy). Silne i umiarkowane opady występują od późnej wiosny do jesieni. Od jesieni do wiosny, a więc przez około 5-6 miesięcy, trwa pora sucha charakteryzująca się niewielką ilością opadów. Mgła i rosa powoduje jednak, że utrzymuje się podwyższona wilgotność powietrza. Z tych wszystkich danych BAKER i BAKER wyciągnęli następujące wnioski dotyczące warunków uprawy: Rośliny powinny dobrze rosnąć w chłodnej, wilgotnej atmosferze, przy zapewnieniu intensywnego ruchu powietrza. Mogłoby to być na przykład miejsce tuż przy wylocie chłodzącego zamgławiacza. Światło ma być intensywne, ale rozproszone - ani cień, ani bezpośrednie słońce. Substrat powinien być przewiewny, luźny, ale utrzymujący wilgoć, na przykład drobna lub średnia kora z perlitem lub innym materiałem zatrzymującym wilgoć. Można do tego dodać pocięte Sphagnum i węgiel drzewny. Jeśli woda do podlewania jest miękka, uboga w składniki mineralne, można do podłoża dodać trochę pokruszonego wapnia, bo prawdopodobnie Paph. armeniacum występuje na skałach wapiennych. Na zakończenie autorzy dodają, że w ich szklarni rośliny nie sprawiają problemów w uprawie.

Paph. armeniacum rośnie według szeregu autorów w mchu lub odrobinie humusu, który gromadzi się w szczelinach skał lub też bezpośrednio na skale. J.A.FOWLIE [10] oglądał Paph. micranthum w południowo-wschodnim Yunnan i północno-zachodnim Guangxi. Rosło na skale wapiennej w gliniastym substracie na wysokości około 920 metrów. Niemiecki miłośnik orchidei, Rolf HERRMANN (przekaz osobisty) natknął się również na Paph. micranthum w południowo-wschodnim Yunnan. Rośliny rosły podobnie, na pionowych ścianach skalnych obłych wzgórz. Tylko tam, w szczelinach skalnych Paphiopedila znajdują wilgoć, któa pozwala im przetrwać zimową porę suchą. Relacja HERRMANNA nie zgadzała się z FOWLIE tylko w jednym szczególe: rośliny nie rosły w marglistej, wapiennej glinie, lecz raczej w humusie.

Wiosną 1998 miałem okazję wybrać się na 10-dniową ekspedycję do zachodniego Yunnan, które od niedawna stało się dostępne dla cudzoziemców. Oprócz wielu innych orchidei miałem ochotę poszukać Paph. armeniacum. Phillip CRIBB polecił mi miejscowego przewodnika znającego stanowiska roślin, którymi byłem zainteresowany. Początkowo jechaliśmy zupełnie wyschniętymi górskimi bezdrożami w okolicy Salween. Po dłuższym czasie zatrzymaliśmy się w jakiejś małej wiosce i wysiedliśmy. Czyżby Paphiopedilum rosło tak po prostu za wsią? A gdzie ten górski las deszczowy, przepaściste, przewieszone skały?! Krajobraz przypominał raczej dekoracje rodem z westernu - spalone słońcem, czerwono-brunatne pagórki, tylko gdzieniegdzie pokryte wysuszoną trawą i małymi krzewinkami. Rosły nawet amerykańskie agawy, które dawno temu zostały sprowadzone z Ameryki i poczuły się tu, jak w domu. Słońce paliło, było niewiele poniżej 30 stopni, mimo że znajdowaliśmy się na wysokości 2050 metrów. Nasz przewodnik nie był tak do końca pewien, gdzie dokładnie rosną rośliny. Po bezskutecznych poszukiwaniach poprosiliśmy o pomoc miejscowego chłopa. "Naturalnie, są tutaj" - powiedział - "Mają świetne, mięsiste liście i ścina się je, bo są lepszą karmą dla świń, niż ta wysuszona trawa". W pierwszym momencie oniemiałem, ale po chwili uświadomiłem sobie, że my, w Niemczech podobnie traktujemy na przykład lwią paszczę o pięknych, złotych kwiatach - zrywamy ją i karmimy nią króliki. Krytyczny czytelnik z pewnością zauważy, że między "chwastem" - lwią paszczą, a "szlachetną" orchideą istnieje ogromna różnica. Tę różnicę widzimy jednak tylko my, syci mieszkańcy Europy Środkowej, którzy żyjąc komfortowo mogą sobie pozwolić na tego rodzaju filozofowanie. Ubogi Chińczyk żyjący w surowych warunkach gór południowo-wschodniej Azji stosuje w swoim życiu inną miarę.

Tereny występowania Paph. armaniacum, fot. H. Perner
Tereny występowania Paph. armeniacum, 2000m
fot. H. Perner
Tymczasem przewodnik prowadził nas zboczem w dół, potem dalej pod górę. Po okrążeniu jednego szczytu wspinaliśmy się na następny. Południowe zbocze było spalone słońcem, z rzadka porośnięte trawą i niewielkimi krzakami. Na samej górze odetchnęliśmy świeżym, chłodnym północno-zachodnim wiatrem.

Temperatura mogła tu być o dobre 5 stopni niższa niż we wsi. Po przeciwnej stronie szczytu otwierało się przed nami pionowe urwisko opadające w dolinę. Tu, w szczelinach północnej, 100-metrowej ściany skalnej, rosły niewielkie krzewinki i trawa. Po chwili zobaczyliśmy naszego przewodnika, jak energicznie wyciąga rękę w kierunku kwiatu Paphiopedilum armeniacum. Okrzyk zgrozy mojego towarzysza i mój spowodował, że puścił pęd kwiatowy, a zaczął wyrywać całą roślinę z liśćmi, aby rozwiać wątpliwości, że to właśnie to, czego szukamy. Ponieważ jednak przerażające wrzaski "długonosych" nasilały się, chłop cofnął rękę, prawdopodobnie nieco rozczarowany, że nie potrafi tych dziwacznych "obcych" zadowolić.

Na miękkich z wrażenia nogach ruszyłem, aby sfotografować rośliny,
Paph. armeniacum na urwisku, fot. H. Perner
Paph. armeniacum na skalnym urwisku
fot. H. Perner
które było widać na krawędzi zbocza, między blokami skalnymi. Mój pozbawiony lęku przestrzeni towarzysz odważył się nawet podejść bliżej, zsuwając się kawałek po urwisku. W szczelinach skał panował rodzaj mikroklimatu, który sprzyjał powstawaniu rozkruszonego podłoża wapiennego. W kolorze, strukturze i reakcjach chemicznych odpowiadało ono ziemi rędzinowej typowej dla siedlisk orchidei w Europie Środkowej (wartość pH 7,2 - 7,7). Zawartość humusu w podłożu wynosiła około 25%. Był 15 maja, a rośliny kwitły już od tygodni. Pora deszczowa dopiero się zbliżała, zawartość wody w podłożu wynosiła 12%.

W szczelinach skalnych i pod przewieszkami znajdowaliśmy przeważnie nagą, ciemną ziemię rędzinową. Tylko gdzieniegdzie pokrywały ją małe kolonie Paph. armeniacum i kępki traw. Paph. armeniacum wytwarza nowe rozety na długich, oddalonych od rośliny matecznej pędach. Ta cecha ułatwia zasiedlanie kolejnych pęknięć i szczelin. Powoduje również, że jedna, rozrośnięta roślina ma wiele korzeni na stosunkowo dużej powierzchni. Podczas pory suchej łatwiej jest zaspokoić zapotrzebowanie na wodę roślinom tak rozmieszczonym, niż rosnącym ciasno, w gęstwinie charakterystycznej dla wielu innych przedstawicieli tego rodzaju. Z kolei gruzełkowata, przepuszczalna struktura ziemi nie dopuszcza do zalegania wody podczas pory deszczowej.

Paph. armeniacum jest geofitem, orchideą rosnącą w podłożu mineralnym, a nie "epifitem humusowym", które to określenie uważam za nieprecyzyjne.
Paph. armeniacum rośnie w ziemi między skałami, fot. H. Perner
Paph. armeniacum w ziemi między skałami,
fot. H. Perner
Epifit jest to roślina, która rośnie na innej roślinie. Mniejsze znaczenie ma, czy jest to gałąź, czy humus. Litofity z kolei definiujemy jako rośliny, które rosną na litej skale, która może być ewentualnie pokryta warstwą humusu, ale nie ziemi. Rośliny, które nie rosną na innych roślinach, ani na skale, lecz w ziemi nazywamy geofitami, bez względu na to, z czego składa się wierzchnia warstwa tego podłoża. W literaturze botanicznej można znaleźć jeszcze inne określenia, które odnoszą się do szczegółów, na przykład posiadania lub braku organów spichrzowych. Określenie "epifit humusowy" jest używany jedynie wtedy, gdy chodzi o specyficzny rodzaj hodowli humusowej roślin uprawnych. Epifit musi, zgodnie z definicją, rosnąć na innej roślinie, a humus jest materiałem organicznym, nie rośliną.

Fakt, że Paph. armeniacum nie jest jedynym geofitycznym
Cypripedium plectrochilum, fot. G. Kleinhans
Cypripedium plectrochilum
na jednym stanowisku z Paph. armeniacum
fot. G. Kleinhans
obuwikiem rosnącym w tej okolicy potwierdził mój towarzysz, który dokonał sensacyjnego odkrycia parę metrów poniżej miejsca, gdzie stałem. W niewielkiej odległości od Paph. armeniacum rosło kwitnące Cypripedium plectrochilum FRANCHET!
Botanicy od dawna przypuszczali, że na tych terenach mogą zazębiać się siedliska Paphiopedilum i Cypripedium. Podejrzewano, że oba rodzaje mogą rosnąć na tym samym obszarze, ale na różnych wysokościach. Można sobie wyobrazić moje zaskoczenie, gdy zobaczyłem oba egzemplarze na tej samej wysokości, w odległości tylko dwóch metrów od siebie. Cypripedium, aby zakwitnąć potrzebuje okresu przechłodzenia w zimie, który według moich doświadczeń potwierdzonych w literaturze wynosi przeciętnie od 2 do 3 miesięcy, ale dla niektórych gatunków ten okres jest dłuższy nawet dwukrotnie. W tym czasie temperatury powinny oscylować wokół 4 stopni, a nawet niżej. Tylko niektóre gatunki potrzebują wyższych temperatur. Tak jest w przypadku n.p. Cyp. irapeanum. Cyp. plectrochilum, według wszelkich dotychczasowych doświadczeń, należy do gatunków, które potrzebują raczej chłodnej zimy. Jego występowanie razem z Paph. armeniacum pozwala wyciągnąć z jednej strony wniosek, że Cyp. plectrochilum toleruje również nieco wyższe temperatury, z drugiej strony, że Paph. armeniacum jest przyzwyczajone do zdecydowanie chłodnego zimowania!

Mam nadzieję, że nikt nie będzie ryzykować życia Paph. armeniacum wystawiając je do ogrodu na terenach, gdzie występują mroźne zimy! Ale jeśli ktoś ma problem z tym pięknym, subtropikalnym gatunkiem, doradziłbym mu, aby przezimował rośliny w miejscu jasnym, suchym i bardzo chłodnym zabezpieczonym oczywiście przed mrozem. Po moim pobycie w Chinach mogę uznać wskazówki uprawowe i dane klimatyczne BAKER i BAKER za jak najbardziej użyteczne.

Podziękowania: Dziękuję Phillipowi Cribb za koleżeńską pomoc.

Literatura:
[1]  BAKER, C. BAKER, M. (1995): Paphiopedilum armeniacum.
      American Orchid Society Bulletin 64(7):738-741.
[2]  CHEN, S.C. F.Y.LIU (1982): Notes on some species of Paphiopedilum from Yunnan.
      Acta Botanica Yunnanica 4(2):163-167.
[3]  CRIBB, P. (1983): A Synopsis of the genus Paphiopedilum.
      The Plantsman 4:193-212.
[4]  KOOPOWITZ, H. N. Hagesawa (1984): The status of Paphiopedilum armeniacum.
      Orchid Digest 48(3):95-98.
[5]  HENNESSY, E. T.A. HEDGE (1989): The slipper orchids:78.
[6]  SCHOSER, G. (1986): Paphiopedilum - Sabotek. Nowy podrodzaj Parvisepalum.
      Der Palmengarten 50(3):140-153.
[7]  GRUSS, O. (1993): Paphiopedilum armeniacum S.C. Chen & F.Y. LIU 1982.
      Wkładka do Die Orchidee 44(6): 743-744.
[8]  MARK, F. (1987): A preliminary introduction to and cultivation of the Chinese slipper orchids, 
      genus Paphiopedilum Orchid Digest 51(2):63-82.
[9]  YANG, Z. et al. (1993): Orchids.
[10] FOWLIE, J.A. (1993): China: Awash in the bitter sea. Part X.
      Orchid Digest 57(5):182-188

Dr Holger Perner, Rothenburgsorter Weg 2, D-21502 Geesthacht.